sobota, 28 lutego 2015

Conflict of Heroes, czyli o tym jak Niemcy wieś pacyfikowali, partyzantów przeganiali (Reduta 21.02.2015)

   W ostatnią sobotę, spotkanie Reduty odbyło się w nowej lokalizacji. Właściciel Good time Aparthotel udostępnił nam część pomieszczenia restauracyjnego. Możliwe było także nabycie czegoś do zjedzenia oraz do picia. Czyli wszystko czego nam potrzeba do grania. :) Podobnie jak na ostatnim spotkaniu w ŁDK, zagraliśmy z Krzyśkiem w Conflict of Heroes - Awakening the Bear! Tym razem na warsztat wzięliśmy scenariusze nr 3 oraz 4. W obydwu grałem Niemcami.


W pierwszym z nich chodziło o zdobycie osady, właściwie jednego z domków, który był punktowany. Punktowane było również dotarcie jakimkolwiek z oddziałów na heks, z którego będzie widoczny rejon, z którego wchodzą Ruskie. Miało to taki sens, że oddział niemiecki, którym dowodziłem miał za zadanie rozpoznanie terenu.


Tak.. Niemcy wchodzą od zachodu, w czterech grupkach. Każda ma drużynę strzelców oraz drużynę MG34. 



Na dzień dobry dwa MG34 stojące najbardziej z przodu likwidują jedną z drużyn sowieckich, stacjonującą w drewnianym domku.


Następnie pada załoga punktowanego, murowanego domku.


Obrywa również kolejny odział sowiecki (Maxim) usiłujący przedrzeć się do zabudowań.


I ginie..


Na skraj lasu podchodzi następny sowiecki odział. Obrywa.



Po czym również zostaje zlikwidowany.


Dwa oddział strzelców podchodzą pod zabudowania.


Później kolejne dwa.


Tutaj widać przewagę 



Co prawda jeden odział niemiecki obrywa, ale szybko się zbiera i podchodzi bliżej punktowanego budynku.


Ostatni sowiecki odział obrywa z dwóch MG34 a za chwilę ginie.


Niemcy przejmują kontrolę nad budynkiem.





Jeden z MG34 podbiega do heksu z którego widać punktowany heks. Akurat wchodzą tam Sowiety. Obrywają. Reszta oddziałów szykuje się na kolejną walkę. Dochodzi do bliskiego kontaktu z wrogiem.





MG34 na południu planszy likwiduje kolejny odział sowieckiej piechoty.


Walka w zwarciu z sowieckim Maximem.




Niemcy zajmują ostatnie strzępy planszy.


Sowiety bez punktu. U Niemców chyba wychodzące poza skalę.


Rozgrywka w Zimną Wojnę.


Lipa szuka zasady o wylądowaniu na dywaniku u Stalina.


Rozgrywka w Bomber Command.


Kolejny scenariusz. Trzeba znaleźć generała Pietrova. Wszedłem Niemcami w trzech grupkach, w każdej oddział strzelców, MG34 oraz moździerz.



A Sowiety ukryte.


Na południu grupka podchodzi całkiem blisko gospodarstwa. W jednym z dwóch budynków jest generał Pietrov.


A na północy dramat. Sowiecki moździerz rozpoczął ostrzał. Niestety z dobrym skutkiem.


Drugi niemiecki oddział wdał się w strzelaninę z sowiecką piechotą ukrytą w lesie. Sowiety obrywają.


Jednakże obrywa również mój MG34 a ostatecznie ginie od moździerza. Jak się pod koniec gry okazało - niesłusznie. Moździerz musiałby go mieć w zasięgu wzroku.


Na południu Niemcy podchodzą do gospodarstwa, znajdują generała Pietrova.


Dała znać o sobie również artyleria, pieszcząc moje oddziały w centrum.


Pomimo dramatycznej sytuacji udaje mi się z MG34 ostrzelać generała Pietrova.


Mój kaem został niestety uszkodzony przez partyzantów. Ale wykonałem rzut ostatniej szansy - strzeliłem z moździerza i.. Trafiłem generała, który umierł. :)


Tak, to radość, ale przepleciona zmęczeniem umysłowym po ostatnim scenariuszu. :)


No to w drogę. :)

9 komentarzy:

  1. Pierwsza rozgrywka to jakaś rzeźnia była...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Scenariusz jest chyba źle zbilansowany. 4 odziały MG34 to chyba za dużo jak na radziecką myśl wojenną. :) Trzeba też zauważyć, że rzuty miałem niezłe. Lipa twierdził ponadto, że źle się rozstawił. Ale ja myślę, że jednak Niemcy byli za silni.
    Druga rozgrywka była znacznie bardziej zrównoważona. Wygrałem na styk. Ten strzał z moździerza to było ostatnie co mogłem zrobić żeby wygrać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ile miałeś drużyn piechoty na te MG34?

    OdpowiedzUsuń
  4. Lipa ustawił się na samym skraju do rozstrzelania. Nie znam zasad gry, ale nie mógł Cię wpuścić do wioski na bezpośrednią odległość i tam wziąć na walkę wręcz?

    A w ogóle jak to możliwe, że MG 34 rozstrzeliwuje pododdziały pochowane w domkach drewnianych czy też murowanych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemożliwe, mogliby co najwyżej podpalić strzechy...Do bani, nie realizm

      Usuń
  5. Napisałem w relacji - na każdą drużynę MG34 przypada drużyna strzelców. Czyli miałem do dyspozycji 4 drużyny strzelców i 4 drużyny MG34.

    Oczywiście, nie powinien się rozstawiać na skraju lasu/wsi bo to samobójstwo. Z drugiej strony punktowany budynek stoi właśnie na samym skraju więc trzeba jednak jakoś reagować. Jedyne co mi przychodzi do głowy to skoncentrowanie jakiś oddziałów w budynku na północ po prawej i reagowanie nimi (+3 do ataku za bliską odległość) za każdym razie jeżeli Niemcy by wchodzili do punktowanego budynku (plus jakieś ubezpieczenie, raczej od północy). Jednakże Niemców jest strasznie dużo tak czy siak...

    Obrona drewnianego budynku daje modyfikator +1 do obrony, kamiennego +2 (tyle co gęsty las).

    Należy też wspomnieć, że Niemcy mają 8 punktów dowodzenia, które mogą zużywać między innymi na modyfikowanie rzutów kostkami (maksymalnie o 2) co chętnie wykorzystywałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm z tego co wiem to niemiecka drużyna piechoty składała się z 10 ludzi w tym 2 to strzelec i ładowniczy od MG-34. Czyli wydaje się być historycznie.

      Usuń
    2. To by się zgadzało:

      http://1.bp.blogspot.com/-idxpT4Nz3EQ/VPOOf37horI/AAAAAAAAAnk/Yp7BfJznbh4/s1600/AtB_infantry.jpg

      Usuń
  6. Aha, w kółko strzelałem grupami ogniowymi (+1 za każdy dodatkowy oddział), zazwyczaj złożonymi z dwóch oddziałów. Czyli ostatecznie miałem +1 za grupę ogniową +2 za punkty dowodzenia. A przy dobrych rzutach, prawie nigdy nie pudłowałem a czasem nawet automatycznie likwidowałem oddział (jeżeli siła ataku jest o 4 większa od zdolności obronnych).

    OdpowiedzUsuń